wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 5

- Kim Pan jest?
- Czego Pan chce?
- Skąd Pan wie… Co Pan wie?
Jedno pytanie goniło następne. Siergiej pozostawał jednak niewzruszony.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. To ja zadaje pytania a wy odpowiadacie. Na razie mogę wam tylko powiedzieć, że jestem Siergiej i jestem waszym… protektorem.
- Nigdzie z tobą nie pójdziemy. Jesteśmy w szkole i wystarczy, że zawiadomimy jakiegoś nauczyciela a zaraz zaroi się tu od policji. – Powiedziała Aelita.
Siergiej spojrzał na nią z politowaniem, obrócił się i pomachał Jimowi. Ten podniósł rękę w przyjacielskim geście. Wszystkich zatkało.
- Grozi wam niebezpieczeństwo. A ja nie jestem waszym wrogiem. – Spojrzał na Aelite. – A tobie powinno  najbardziej zależeć, nie chcesz poznać prawdy?
- Jakiej prawdy?
- Że twoja matka żyję. I pracuje dla Kartaginy.
- Ale przecież moja mama…
- Zniknęła jak byłaś małym dzieckiem.
Zadzwonił dzwonek na lekcję. Uczniowie zaczęli powoli kierować się do klas. Jim zniknął z pola widzenia.
- Nie ufam mu. – William spojrzał na wszystkich. – Równie dobrze może być z tej całej Kartaginy. Skąd mamy mieć pewność…
Siergiej wyciągnął z płaszcza pistolet i rzucił go Williamowi. Ten złapał go z zdumieniem
- Proszę, nie jestem już uzbrojony. Przynajmniej nie tak bardzo. Umiesz go obsługiwać?
William niezdarnie obrócił broń w ręce.
- Jasna sprawa, strzelałem kiedyś z wujkiem z wiatrówki.
- A więc skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy chodźmy do tej fabryki z superkomputerem. Tam wam wszystko wyjaśnię.
Reszta spojrzała po sobie niezdecydowana co robić. Dobrze jednak wiedzieli, że już nie ma odwrotu.

-



Siergiej dokładnie obejrzał całą fabrykę. Na koniec w pomieszczeniu z superkomputerem poprosił Jeremiego o podgląd z kamer.
- Skąd wiesz, że są tu kamery?
- Trudno ich nie zauważyć…
Po upewnieniu się, że są sami, Siergiej usadowił się przy Superkomputerze, reszta zaś usiadła pod ścianą naprzeciw jego. Jeremy zaczął opowiadać wszystko, co wydarzyło się od dnia, gdy poszedł do fabryki szukać części do swoich robotów. Reszta dopowiadała za niego gdy o czymś zapomniał.  Siergiej słuchał uważnie nie przerywając.  Dopiero gdy historia doszła do momentu śmierci Hoppera i ostatecznego zniszczenia Xany pokiwał znacząco głową.
- Trudno w to wszystko uwierzyć… Ale potrafię rozpoznać gdy ktoś kłamię.
- No dobrze – odrzekł Ulrich. – Powiedzieliśmy wszystko co wiemy. Teraz twoja kolej.
- William, tak? – Oddałbyś mi już broń? – Siergiej spojrzał na chłopaka który cały czas mierzył do niego z beretty. Wyglądało to komicznie.
- Najpierw powiesz kim jesteś i co tu robisz.
Siergiej westchnął głęboko i zaczął swoją opowieść.
- Jak już wiecie jestem Siergiej. Zostałem wysłany tutaj by odnaleźć  Waldo Schaeffera.
- Kogo?
- Mojego ojca – powiedziała cicho Aelita.
- Zgadza się. Wy go znacie pod pseudonimem Franz Hopper. Wiele lat temu pracował w instytucji rządowej, projekcie Kartagina. Był to program wojskowy, został jednak sprywatyzowany i zmieniły się jego cele. Obecnie dyrektorem jest Stephen. Tak czy inaczej, po tej zmianie, wielu ludziom nie podobały się ich działania. Franz razem z Artejem, Dmitrim i Antheą  pracowali nad nowym rodzajem komputera o zupełnie innej architekturze. Ich badania były kluczowe dla projektu. Udało im się stworzyć prototyp superkomputera, jednak odkryli prawdziwe cele Kartaginy. Wszyscy postanowili uciec i zabrać prototyp ze sobą. Artej i Dmitri wrócili do Rosji, Franz i Anthea do Szwajcarii razem z tobą… - Spojrzał na Aelite.
- Tam jednak szybko zostali odnalezieni przez KSB, czyli Kartagińskie Służby Bezpieczeństwa i porwali Antheę. Ta powróciła do projektu i zaczęła udawać, że omamiła ją wizja ich wielkiego projektu. Tak naprawdę chciała zapewnić bezpieczeństwo tobie i Franzowi. Ślad się urwał a Waldo wyjechał gdzieś razem z córką. Jak się okazuje tutaj…
- To znaczy, że moja mama żyje i jest tam… w Kartaginie?
- Owszem. I teraz dochodzimy do sedna sprawy. Wiecie po co Franz zbudował to wszystko? Po co stworzył Xanę o której mówiliście? Jak się okazuję udało mu się stworzyć działający superkomputer.
Wstał z miejsca i dokładnie się im przyjrzał. – Xana powstała by zniszczyć projekt Kartagina. I co najważniejsze, udało mu się, Xana  zainfekowała komputery w Kartaginie. Cała ich praca została zniszczona. Agenci KSB ponoć odnaleźli Franza ale… niewiadomo co się z nimi stało. Zniknęli, tak jak on.
- Nie powiedziałeś tylko dlaczego tu przyleciałeś. – Powiedział Odd. – Czemu po takim czasie zainteresowałeś się Hopperem?
- Od tamtych wydarzeń minęło wiele lat. Projekt Kartagina wciąż istnieje i na nowo zaczął pracę nad tym co zniszczył Hopper. Są bliscy ukończenia działań. Niedawno Artej i Dmitri przechwycili dziwne sygnały kodowane tzw. Zmienną Schaeffera. Doprowadziły mnie tutaj. Moim zadaniem było odnalezienie Waldo i bezpieczne przetransportowanie go do Syberii.  By razem z Artejem i Dmitrim raz jeszcze udaremnili projekt Kartagina.





Agent Smith poprawiał okulary gdy otrzymał raport. Wszyscy agenci byli na pozycjach, cała fabryka była obstawiona. Teraz wystarczyło tylko czekać. Oddalił się od reszty i wybrał numer. Nie musiał długo czekać, Stephen odebrał po pierwszym sygnale.
- Tak?
- Zlokalizowaliśmy źródło sygnału i otoczyliśmy cały obszar. Jesteśmy gotowi do ataku.
- Jest tam Waldo?
- Nie. Schaeffer nie żyje, ale zlokalizowaliśmy nowe zagrożenie. Podejrzani są prawdopodobnie niepełnoletni…
- Plan się nie zmienia. Zabezpieczyć i przetransportować do mnie.
- Jest z nimi Siergiej.
Zapanowała dłuższa cisza, Agent Smith mógł jedynie usłyszeć głośno wydychane powietrze.
- W takim razie nie będziemy ryzykować. Zabij wszystkich.




- Umiesz nawiązać z tego bezpieczne połączenie? –Siergiej wskazał superkomputer.
- Tak ale…
- Podam Ci niezbędny adres i hasła. Połączymy się z Artejem i Dmitrim. Musimy pomyśleć co teraz zrobić.
Po kilku minutach szyfrowania, udało się połączyć z prototypem superkomputera na Syberii. Pokazał się obraz z bunkra, słychać też było głośne śmiechy.
- Jak zwykle są… niedysponowani gdy coś trzeba zrobić.
W momencie hałasy ustały, i do monitora podbiegło dwóch starszych mężczyzn. Jeden zarośnięty i zaniedbany, drugi trochę młodszy bez zarostu. Brodacz spojrzał z niedowierzaniem na Jeremiego który odpowiedział mu podobnym wyrazem twarzy.
- Kim jesteś?! Co się dzieje?!
- Spokojnie Dmitri, to ja.
- Siergiej, o co tu chodzi? Gdzie jest Waldo? I kim jest ten dzieciak?
- Uspokój się Dmitri. Sytuacja lekko się skomplikowała. Jeremy i reszta wszystko wam opowiedzą.
Wojownicy Lyoko raz jeszcze opowiedzieli swoją historię. Tym razem słuchacze nie okazali się tak cierpliwi jak Siergiej. Początkowo zachwycali się nad gotowym superkomputerem oraz zaprogramowaniem Xany, gdy jak się okazało  była przyczyną klęski Kartaginy wiele lat temu. Nie spodobała im się historia walki i próby zniszczenia oprogramowania.
- Jak mogliście zniszczyć coś co… zniszczyło Kartaginę.
- Xana była bardzo groźna. Musieliśmy się jej pozbyć.
- Gwarantuje Ci, że na pewno nie była groźniejsza od Kartaginy.
Śmierć Hoppera woleli przemilczeć. Ustalili, że z pomocą Jeremiego i notatek  Franza spróbują dokończyć budowę swojego superkomputera, a dalej zobaczą co będą w stanie zrobić. Reszta wracała windą na górę.
- Yumi spytała – Skąd tak dużo wiesz o Kartaginie i ich agentach?
- Sam byłem jednym z nich, a dokładniej szkoliłem innych agentów.
- Dlaczego odszedłeś?
- Z tego samego powodu co wszyscy. Nie pasowały mi, ich cele.
Winda wróciła na górę. Wszyscy skierowali się w stronę wyjścia budynku. Siergiej ujrzał ledwie dostrzegalny ruch na wyższym poziomie fabryki, z drugiej strony odbijało się światło. Chciał odruchowo zwolnić i przyjrzeć się temu, jednak przez wiele lat pracy, nauczył się panować nad emocjami. Znaleźli ich, to było pewne, ale nie może dać po sobie tego poznać. Dopiero wtedy uświadomił sobie jak trudne zadanie mu postawiono. Ochronić szóstkę nastolatków będzie ciężej, niż jednego przygotowanego na zagrożenie człowieka.
Byli otoczeni, co do tego nie miał żadnych wątpliwości. Jeszcze chwila i wyjdą na otwartą przestrzeń, gdzie będą bez szans, a wtedy agenci zaatakują. W końcu sam ich tego uczył. Jedną rękę w niezauważalny sposób skierował do kieszeni swojego płaszcza i ujął nią rękojeść pistoletu. Drugą bardzo lekko szturchnął Ulricha, który szedł najbliżej jego. Ten odpowiedział podobnym gestem ze spokojem idąc dalej. Czyżby też zauważył, że coś jest nie tak? Siergieja zdziwiło opanowanie swojego towarzysza i przez chwilę przeszła mu myśl, że być może, niektórzy wyjdą z tego cało. Ulrich chwycił Yumi za rękę i mocno ścisnął. Ta oddała uścisk i uspokoił się wiedząc, że jest przygotowana. Nikt z nich nie wiedział jednak na co.
Siergiej żałował, że nie ma już czasu żeby ostrzec resztę. Chwycił Aelite za ramię i popchnął ją w stronę kilku beczek krzycząc: - Padnij!
Ulrich i Yumi momentalnie odskoczyli za filary, starając się za nimi schować. William przez chwilę nie rozumiał o co chodzi. Mignęły mu przed oczami postacie w czarnych garniturach i zrozumiał, że musi się ukryć. Pobiegł pod najbliższą ścianę, dokładnie gdy usłyszał pierwsze strzały. Odd za późno zorientował się, co się dzieje. Usłyszał huk i ogień z karabinów skierowany w jego stronę. Zerwał się do ucieczki ale było za późno. Poczuł ból w klatce piersiowej, rozchodzący się na całe ciało. Chwilę później upadł na ziemię tracąc przytomność.