niedziela, 20 grudnia 2015

Rok istnienia bloga

Dziś przypada mały jubileusz, gdyż dokładnie rok temu pojawił się pierwszy wpis na blogu. Dlatego czas na małe podsumowanie.

Przez ten długi czas powstało stałe, 3 osobowe grono czytelników o którym wiem, oraz wiele wyświetleń anonimowych. Za wszystkie komentarze i uwagi dziękuje.

Na blogu pojawiło się 7 rozdziałów oraz opowiadanie specjalne. Niestety posty pojawiały się nieregularnie i długo trzeba było na nie czekać. Spowodowane było to głównie brakiem czasu i faktem pisania wielu innych opowiadań (i nie tylko). Tak jest w sumie do tej pory, doszły jednak do tego okropne studia z dużą ilością matematyki, fizyki i chemii (bueee). W sumie na dzień dzisiejszy rozpoczęte albo planowane projekty to:
- Żywy dom
- Gołębiarz
- G.E.O.R.G.I.A.
- Szkoła Podstawowa nr 44
- Martynka
- Zniknięcie
- Ostatni wywyższony Protektor
- Sowieccy Czarodzieje
- Nawiedzony autobus
- Naprzeciw
- Pogromcy Żywiołów

Jak nie trudno się domyśleć nie mają nic wspólnego z CL, więc raczej się tu nie pojawią... A co do samej ''Kartaginy'', nie jestem pewien w jakiej formię ją kontynuować, jeśli w ogóle. Opowiadanie miało mieć przynajmniej 15 rozdziałów, jednak przy obecnym tempie prac, nie ma to raczej sensu.

Dlatego biorę pod uwagę dwa rozwiązania: Albo pojawi się jeszcze jeden, ostatni już rozdział będący streszczeniem wszystkiego co miało się wydarzyć, albo nie pojawi się już nic. Jeśli ktoś przejawi zainteresowanie, to w nowym roku być może pojawi się ''wybuchowe'' zakończenie :))

Tymczasem Wesołych Świąt oraz weny i regularności jaką ma Wojownk Xanadu (62 strony w jeden dzień robi wrażenie D: )



niedziela, 4 października 2015

Code Lyoko Drugs

Opowiadanie wysłane na konkurs organizowany przez Lyokoherosa, stworzone tak by nie łamało regulaminu, z alternatywnym zakończeniem które tam nie mogło się pojawić.
Podziękowania dla Natki za inspirację :))

Code Lyoko Drugs

- O nie! – Krzyknęła Aelita. – Spóźnię się na poranne lekcje!
Pobiegła pod prysznic i szybko się ubrała.  Sprawdziła czemu budzik nie zadzwonił i jak jej się wydało wyczerpały się baterię. 
- Świetnie, że to akurat dziś. Podobno miało odbyć się jakieś ważne spotkanie.
Była strasznie głodna, ale w połowie drogi na stołówkę zrezygnowała i udała się od razu pod klasę.
- Odd i tak na pewno upewnił się, że moja porcja się nie zmarnuję, a lekcje zaraz się zaczynają. – Pomyślała.
Biegnąc po schodach tuż zza rogu wyjawiła się czyjaś noga o którą potknęła się i upadła. Aelita jak najszybciej próbowała się pozbierać, ale wstając spadł jej plecak i większość jego zawartości się wysypała. Szybko postarała się włożyć wszystko na miejsce i zobaczyła, że potknęła się o Sisi.
- Oh, Sisi przepraszam, nie zauważyłam Cię…
Spodziewała się oceanu obelg, mimo, że to córka dyrektora powinna ją przeprosić, a nie na odwrót.
Ta jednak bez słowa pochyliła się i pomogła jej spakować rzeczy do plecaka.
- Ym, dzięki – rzuciła jej Aelita, ta jednak szybko odeszła bez słowa.
Co za dzień;  pomyślała i już bez przeszkód udała się na lekcję chemii u Pani Herz.
Na lekcji Jeremi dopytywał się Aelitę czemu się spóźniła.
- Już Ci mówiłam, budzik nie zadzwonił i zaspałam.
- Na pewno nic Ci nie jest? Wyglądasz okropnie…
- Wielkie dzięki Jeremi!
- Em, to znaczy nie chodziło mi o to, masz tylko dziwne oczy i eee…
Jeremi cały się zaczerwienił, gdy Ulrich i Odd wybuchli śmiechem
- Cisza! – Krzyknęła Pani Herz. – Bo zaraz wezwę dyrektora!
W tej chwili w drzwiach pojawił się Jean Pierre Delmas z policjantem.
- Można? Przeprowadzamy kampanię ‘’Stop narkomani’’ i  dziś z panem posterunkowym opowiemy wam dlaczego należy unikać substancji psychoaktywnych.
Razem z policjantem pojawił się pies tropiący, który grzecznie usadowił się przy drzwiach.
Zaczął się wykład. Aelita co chwilę zamykała oczy, nie mogła zrozumieć tego, że chce jej się spać, skoro zaspała i powinna być wypoczęta.
- … Objawy to między innymi zmęczenie, apatia, senność, powiększone źrenicę…
W międzyczasie pies policjanta zaczął krążyć wokół Aelity i szczekać w jej plecak.
- Burek! – Krzyknął Policjant – Co ty wyprawiasz!
Podszedł do niego i spróbował go odciągnąć, ten jednak nie dawał za wygraną, przewracając bokiem plecak z którego wysypała się spora paczka pełna białego proszku.
- Co to? Spojrzał ostrzegawczo na Aelite.
- Ja nie mam pojęcia… To nie moje…
- Akurat! Dobrze, że mam tak wyostrzony zmysł i ćpunów wyczuję na kilometr! Idziesz ze mną!
- Ale… - Aelita była bliska łez.
- Cisza ty emo… hipsterko… ym, tak.
Chwycił ją i wyprowadził z Sali. Tuż za nimi wybiegł ucieszony Burek. Wszystko wydarzyło  się tak szybko, że nikt nie zagregował i nie wiedział co powiedzieć. Wojownicy Lyoko popatrzyli po sobie i bez słowa  wybiegli z Sali. Dyrektor dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co się wydarzyło i zaczął głośno wołać Jima.


- Ale odjazd! – Kto z was wiedział, że Aelita wstrzykuję sobie w żyłę?
- Zamknij się Odd! – odpowiedział Ulrich. – Przecież wszyscy dobrze wiemy, że to niemożliwe,  by Aelita…no sami wiecie.
- To musiał być Xana – powiedział cicho Jeremi.
- Też mi się tak wydaję, no bo kto mógłby wpaść na tak głupi pomysł by podrzucić Aelicie prochy. – Ulrich popatrzył po nich – No to co robimy?
Jeremi wyciągnął laptop by sprawdzić czy super skan czegoś nie wykrył, ale jak się przekonał w ogóle nie mógł uruchomić swojego komputera.
- Skup się Einsteinie, co Ci mówiła Aelita. Musimy znaleźć jakąś wskazówkę.
- No… ,Że budzik jej nie zadzwonił.. . I, że potem wpadła na Sisi…
- Sisi!  Sprawdzę to – Powiedział Ulrich. – Wy zawiadomcie Yumi.
- Nie powinniśmy iść do fabryki zająć się wieżą? – Zdziwił się Odd.
- Bez Aelity i tak nie damy radę jej dezaktywować. – Powiedział Jeremi dzwoniąc do Yumi.
- No dobra, to choć może znajdziemy coś w jej pokoju.
- OK, tylko Odd… nie szukajmy zbyt dokładnie, w końcu ma tam swoje prywatne rzeczy.

Ulrich nie musiał długo czekać na dzwonek , już po kilku minutach uczniowie wybiegli  na przerwę, wśród nich była Sisi.
- Ulrich, wszyscy macie dostać karę od Pani Hertz za wyjście w środku lekcji i…
- To nieważne, Sisi  widziałaś się dziś z Aelitą?
- No co ty Ulrich, wiesz dobrze, że nie zadaję się z różowymi cukierkami…  ale gdybym wcześniej wiedziała, że ma dostęp do takich cuksów to by było inaczej.

Odd z Jeremim doszli do pokoju Aelity. Otworzyli drzwi i stanęli jak wryci. Cały pokój był wypełniony po brzegi takimi samymi paczkami z białym proszkiem.
- Co tu się dzieję?! – Powiedział Jeremy. – Przecież jeszcze wczoraj w nocy byłem tutaj i nie było ani jednej paczki… Skąd się to tutaj wzięło.
- Byłeś wczoraj w nocy u Aelity? No to wszystko jasne czemu dziś zaspała.
- Odd to nie czas na żarty – powiedział Jeremy rumieniąc się – Musimy to gdzieś schować inaczej Aelita będzie mieć jeszcze większe kłopoty.
W tym samym momencie z oddali usłyszeli głosy Jima i dyrektora
-… szybko Jim, trzeba przeszukać jej pokój, musimy uciszyć jakoś tą sprawę albo cała reputacja mojej szkoły którą budowałem latami przepadnie…
Jeremi w popłochu zaczął zbierać paczki i chować je za łóżko, jednak gdy tylko je przesunął wysypały się stamtąd kolejne paczki.
- Brawo Einsteinie, teraz będą tu tylko twoje odciski palców. Mam pomysł ale ty musisz stąd uciekać i to szybko.
- Ale Odd, co ty chcesz zrobić zaraz przyjdą tu dyrektor i Jim…
- Więc się pośpiesz i o mnie się nie martw.
Jeremy wybiegł z pokoju i spotkał się przy schodach z Yumi.
- Jeremy, czy to prawda, naprawdę policja zabrała Aelitę za narkotyki?
- Tak, ale to nie Aelita… To musi być Xana, jestem pewien.

W tym samym czasie Dyrektor wraz z Jimem weszli po schodach z drugiej strony i byli przed pokojem Aelity.
- Mam nadzieję, że nic podejrzanego nie znajdziemy, inaczej trzeba będzie znów wezwać policję…
Otworzyli drzwi i zobaczyli ogrom pakunków. Dyrektor nie mógł uwierzyć w to co widzi. Jak na jego oko było tu ponad 3 tony towaru, ledwo można było przejść przez pokój. Dopiero po chwili zobaczył Odda, który rozerwał jedną z paczek i wsypywał całą zawartość do kieszeni.
- Della Robia! – Krzyknął Jim – Zostaw to i idziesz z nami.
- Ale Aelita obiecała mi dziś 3 działki i sam przyszedłem je sobie zabrać…
- Jim dzwoń na policję, a ty idziesz z nami.
- Akurat, nigdy nie powiem, że Aelita jest dilerką!

Ulrich spotkał się z Yumi w parku przy szkole. Mieli poczekać na Jeremiego i razem ustalić co teraz zrobić.
- I wtedy zabrali Odda, a Jeremy powiedział, że musi coś załatwić i zaraz tu przyjdzie.
- Dość długo go nie ma. Nie wiem jak ty, ale ja nie mam żadnego pomysłu co teraz moglibyśmy zrobić.
- Czekaj, Jeremy dzwoni …
Ulrich usłyszał krzyk Jeremiego przez telefon.
- Yumi, Sisi mnie goni! To znaczy Spektrum, musicie dezaktywować wieżę i bronić rdzenia Lyoko. Jestem pewien, że William jest w sektorze piątym!
- Jeremi, bez ciebie i Aelity nie dostaniemy się do Lyoko! Gdzie jesteś?
Sygnał się urwał.
- No świetnie. To co teraz robimy?

Aelita siedziała w areszcie w komisariacie. Pan posterunkowy bezskutecznie próbował dodzwonić się do jej rodziców. Wtem do komisariatu wparował zastępca Pana posterunkowego wraz z zastępcą Burka.
- Patrz Zdzisiu, kolejny emo ćpun!
- Hau, hau!
- Cicho Burek, nie do ciebie mówiłem!
Zastępca wprowadził Odda do celi gdzie siedziała Aelita.
- Cześć Dilerko.
- Odd, co ty tu robisz?
- Hmm, powiedzmy, że dałem się złapać, żebyś nie siedziała tu sama.
- Bardzo zabawne. Zgaduję, że masz pomysł jak nas stąd wyciągnąć?
- No to raczej.

- Patrz Yumi!
- Widzę, Sisi. Tylko czy to jej szukamy?
- To na pewno Spektrum, prawdziwa Sisi inaczej się porusza.
- To znaczy, że przyglądasz się jak Sisi chodzi?!
- Nie, tylko… Choć, musimy ją śledzić.
Sisi doprowadziła ich do Pustelni. Przyczaili się przy wejściu i widzieli jak wchodzi po schodach. Zaczęli się cicho skradać. Udało im się dostrzec  Jeremiego w pokoju na piętrze, wydawał się być nieprzytomny, a dookoła niego chodziła Sisi.
Yumi i Ulrich spojrzeli po sobie; dobrze wiedzieli co należy teraz zrobić.
Chłopak wybiegł na korytarz, na co od razu zareagowało spektrum które rzuciło się za nim w pościg. Yumi odczekała chwilę i podeszła do Jeremiego.
- Jeremi wstawaj, musimy biec do fabryki.
- Co… co się stało?
- Później ci wyjaśnię, choć.


Po godzinie zastępca posterunkowego wyszedł zostawiając posterunkowego i Burka samych. 5 minut później posterunkowy smacznie spał. Odd tylko czekał na taki moment. Wyjął z kieszeni trochę psich chrupek za którymi przepadał Kiwi. Burek od razu wyczuł przysmak i merdając ogonem wesoło podszedł do Odda. Ten dał mu kilka chrupek a następnie rzucił jedną w stronę posterunkowego. Nie docenił jednak burka, który rzucił się za zdobyczą i skoczył za nią w powietrze. Udało mu się ją złapać, wylądował jednak prosto na głowie posterunkowego. Ten z krzykiem obudził się i wstając rozrzucił większość przedmiotów z biurka.
- Co się dzieje?!.. Burek co ty wyprawiasz?! Nie widzisz, że teraz pracuję?
Spojrzał na swoją kawę, a raczej to co z niej zostało na podłodze i z zrezygnowaniem ruszył do kantorka po mopa. Gdy tylko wyszedł Odd ściągnął bluzę i używając jej jak haku złapał i przysunął do siebie pęk kluczy który również spadł z biurka.
Po chwili wraz z Aelitą byli już wolni.
- Odd, nawet mi nie mów, że wszystko tak zaplanowałeś.
- Miałem to inaczej rozegrać ale ważne jest to, że się udało. Choć, musimy się śpieszyć.


Yumi i Jeremy dotarli do fabryki prawie w tym samym momencie co Odd i Aelita. Szybko ustalili, że trzeba pomóc Ulrichowi w walce z Sisi, więc muszą jak najszybciej dezaktywować wieże.  Po szybkiej wizycie w skanerach Aelita i Yumi pojawiły się w sektorze pustynnym a Odd został wysłany do Sektora piątego by spowolnić Williama.
Jeremy zaprogramował dziewczyną pojazdy i już po chwili znalazły się przy aktywowanej wieży.
- Tylko 2 kraby. Ja biorę tego z lewej ty z prawej. – Powiedziała Yumi.
- OK. Nie powinno być trudno.
Yumi wyskoczyła zza skały rzucając wachlarze, które ugodziły kraba w czuły punkt, nim ten w ogóle zorientował się co się dzieje. Drugi od razu zaczął w nią strzelać, trafiając i zabierając kilka punktów życia. Aelita również za pierwszym razem trafiła swój cel kulą energii i walka skończyła się nim na dobre się rozpoczęła.
- Hmm, i nie było trudno. Leć dezaktywować wieże.
Po  chwili wieża zmieniła kolor na biały, a Jeremy już szykował się by wysłać transporter do Kartaginy.
- Nie ma potrzeby Jeremy, załatwiłem Williama.
- Co ty gadasz Odd, dałeś mu radę samemu?
- No to raczej, William dał się podejść jak dziecko, w ogóle się nie spodziewał i miał ze sobą tylko jedną Mantę.
- W takim razie sprowadzam was na ziemie.

Przy wyjściu z kanałów w parku spotkali Ulricha, który biegł do fabryki.
- Nie musisz się już nigdzie śpieszyć, załatwiliśmy Williama i wieże.
- O nie… Uciekajcie stąd, szybko bo…
Wtem zza krzaków wbiegł Jim w towarzystwie Pana posterunkowego i zastępcy posterunkowego oraz Burka.
- Wszyscy podejrzani w jednym miejscu! Wiedziałem, że Stern nas do nich doprowadzi. – Z triumfem w głosie powiedział Jim.
- Jesteście aresztowani za ukrywanie podejrzanej, ucieczkę z komisariatu… a ty za rozprowadzanie narkotyków!
Zastępca posterunkowego wygrzebał kajdanki i już miał ich użyć gdy odezwał się Odd.
- Chwila moment… O jakich narkotykach wy mówicie? Sprawdziliście chociaż co to za proszek był?
Posterunkowy wymienił tępe spojrzenie z Zastępcą a potem z Burkiem. Nie wiedzieli co powiedzieć. Odd zaś wyciągnął trochę proszku z kieszeni i wciągnął  do nosa.
- Mhh cudowne… Ale od kiedy wciąganie mąki jest zabronione?
- To jest… mąka?
Odd odsypał im trochę podejrzanej substancji i jak się okazało mówił prawdę. Aelita była dilerką mąki.
- To my już sobie pójdziemy… - Powiedział posterunkowy i wszyscy szybko się wycofali.
Wojownicy Lyoko spojrzeli na Odd z zdziwieniem.
- Skąd wiedziałeś, że to mąka? – Spytał Ulrich.
- Nie wiedziałem, ale przed wejściem do skanera sprawdziłem sobie… nie mogłem w końcu przepuścić takiej okazji.
- No to wszystko dobrze się skończyło… Nie trzeba nawet włączać Powrotu do Przeszłości. – Powiedział Jeremy. – A ja nawet chyba wiem skąd Xana wziął taki głupi pomysł na atak. Dziś 1 kwiecień, Prima aprilis!
- A to z Xany kawalarz, zrobić z Aelity dilerkę mąki. – Nawet ja bym czegoś takiego nie wymyślił powiedział Odd.
- Tak… - Odpowiedziała cicho Aelita.



Tej nocy Aelita nie mogła zasnąć. Sprawdziła swoją skrytkę w podłodze i uspokoiła się jak zobaczyła, że pakunek z białym proszkiem wciąż jest na miejscu. Na pierwszy rzut oka można było go pomylić z mąką. Wyciągnęła swój kalendarzyk i sprawdziła kogo ma następnego na liście. Prezentował się następująco.

                 - Jean Pierre Delmas

                        - Milly i Tamiya

                        - Burek

                        - Sisi

                        - Nicolas

                        - Pani Hertz

                        - Hiroki



Szykuje się jutro pracowity dzień – pomyślała Aelita i położyła się spać.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 7


Pod osłoną nocy, przemierzali  wspólnie wąskie uliczki jak cienie. Choć dobrze je znali, teraz wydawały się obce i niedostępne. Na przodzie szedł Siergiej, mimo iż poruszał się dość szybko, zdawał się robić to bezdźwięcznie, tak jakby latami nie robił nic innego. Kazał im być cicho i robić dokładnie co powie. Nikt nie odezwał się ani słowem przez całą drogę, choć Yumi podejrzewała, że po prostu nikt nie ma najmniejszej ochoty na rozmowę.
Ona przynajmniej nie miała ochoty na nic, po tym jak usłyszała co ich czeka. Jeszcze dziś mieli uciec do Rosji za pomocą skanerów w fabryce. Artej i Dmitry mieli mieć przygotowany skaner u siebie i program do materializacji który wieczorem podesłał im Jeremy. Oznaczało to, że kilka najbliższych dni… tygodni spędzą z dala od domu. Sądziła, że nie będzie mieć z tym żadnych problemów bo w końcu tak naprawdę już kilka lat była poza prawdziwym domem w Japonii. Teraz jednak Siergiej zabronił im nawet wrócić do internatu a, jej do domu.
- Dlaczego? Przecież nie mogę wyjechać  nic nie mówiąc rodzicom!
- Szkoła i twój dom już są obstawione przez agentów. Nie możecie tam wracać, przykro mi.
Nie pozwolił nikomu nawet zostawić jakieś wiadomości dla swoich bliskich. Twierdził, że im mniej wiedzą tym lepiej, bo inaczej sami mogą być w niebezpieczeństwie. Była bliska załamania, nie chciała ich zostawiać,  ale podświadomie wiedziała, że nie ma innego rozwiązania. Jeszcze przed opuszczeniem Pustelni, Ulrich próbował ją podnieść na duchu, ale niezbyt mu to wyszło. Liczy się jednak gest, który bardzo doceniła. Z rozmyślań wyrwał ją dopiero Siergiej.
- Ok, jesteśmy już blisko fabryki, możemy zaczynać. Na pewno nie pomyśleli o tym ,że wrócimy, więc nie powinno być zbyt dużo straży. Większość została wysłana do szkoły by was odnaleźć.
Jeremy wyciągnął laptop i skontaktował się z Oddem.
- Odd, ruszaj do konsoli, wyśle Ci program mojego klonu.
- Gotowe Einsteinie.
- Ale czekajcie chwilę – wtrącił się Ulrich. – Wyślesz swojego klona, żeby odwrócił uwagę, przeniesiesz  nas do Lyoko i co dalej? Przecież nawet nie mamy Skida. Kolos go zniszczył jak ratowaliśmy Williama.
- No wiesz… Skid na nas czeka gotowy. Po pokonaniu Xany nie miałem za bardzo co robić i pomyślałem, że może się jeszcze kiedyś przyda.
- Potwierdzam, właśnie koło niego jestem. Łał, Jeremy, widzę, że zmieniłeś kolorystkę!  Chyba naprawdę Ci się nudziło.
- Ciszej – Skarcił ich Siergiej. – Słyszycie?
Wszyscy wytężyli słuch. Z oddali usłyszeli ciche uderzenia, zaraz potem strzał i krzyki.
- To jeden z tych bachorów! Jak on się znalazł w środku?!
- Zdejmijcie go, nie możecie go trafić?! – Jak Smith dowie się co tu się dzieję to będzie następni!
Nagle z fabryki wybiegł klon Jeremiego i pędem ruszył w stronę parku. Tuż za nim wybiegło dwóch agentów Kartaginy, nie rozumiejąc czemu po 2 seriach w plecy wciąż biegnie.
Siergiej dał znak. – Za mną, teraz musimy się śpieszyć.
Przebiegli przez most i szybko znaleźli się w środku. Siergiej z wyciągniętą bronią szybko upewnił się, że nikogo nie ma. Wsiedli do windy i ruszyli do centrum dowodzenia. Tam czekał tylko jeden agent, którego Siergiej zdjął, nim ten zorientował się co się dzieje.
Jeremy szybko zajął miejsce przy klawiaturze i połączył się z bazą na Syberii. Przywitał go Dmitri.
- Witaj Jeremy, Artej właśnie skończył podłączać nasz prototyp skanera, jesteśmy gotowi.
- Blokuje windę, mamy teraz trochę czasu. Biegnijcie do skanerów, rozpocznę proces wirtualizacji.
Korzystając z drabinki wszyscy zeszli na dół. Siergiej nie zatrzymując się, od razu udał się do pomieszczenia z superkomputerem.
- Jeremy, jest mały problem z skanerami – powiedział William.
- O co chodzi?
- Wyglądają jakby dwa były niesprawne. Mają pourywane przewody i są przebite kulami na wylot…
- Musieli do nich strzelać jak pojawił się klon. No to po kolei, wszyscy wchodzimy do trzeciego, William ty pierwszy.
Po chwili skaner otworzył się i znów był pusty. Zdecydowanie weszła do niego Aelita.
- Teraz ja Jeremy.
Różowowłosa dziewczyna chciała jak najszybciej znaleźć się w Lyoko  po rozmowie z Siergiejem. Dowiedziała się, że jej matka Anthea od wielu lat pracuje dla Kartaginy, choć tak naprawdę jest podstawionym szpiegiem i wraz z Artejem oraz Dmitrim próbują zneutralizować projekt. Aelita nie mogła do tej pory uwierzyć, że za niedługo będzie mogła z nią porozmawiać a może nawet spotkać.
Pojawiła się w centrum sektora 5 gdzie czekali już na nią William i Odd.
 Ulrich już wchodził do sknera, gdy się zawahał.
- Jeremy, a co z Oddem? Nie może chyba po prostu zostać zmaterializowany gdy już dotrzemy na miejsce.
W międzyczasie Siergiej żwawym krokiem ruszył drabiną do Jeremiego.
- No cóż, tego nie możemy być pewni. Wysłałem Dmitriemu wasze cyfrowe podpisy, podczas materializacji zamieni go z tym który aktualnie posiada Odd i wszystko powinno być OK.
- Niech będzie – Powiedział Ulrich i wszedł do skanera.
Czekał podekscytowany, gdy znów znajdzie się w świecie wirtualnym którego, choć nie chciał tego przyznać bardzo mu brakowało. Nic jednak się nie wydarzyło. Wciąż był w skanerze. Już miał pośpieszyć kolegę, gdy usłyszał krzyki na górze.
Jeremi nie wiedział co się dzieję, w jednej chwili rozpoczynał procedurę wirtualizacji, w drugiej komputer dosłownie wybuchnął na jego oczach. Zdążył jedynie obrócić się by zobaczyć jak Siergiej zdejmuje agenta z drabinki wychodzącego z góry. Jego ciało spadło na dół, uderzając na ziemię z głośnym pacnięciem.
- Nic Ci nie jest?
- Nie… ale co z…
- Nie przejmuj się, nie celował do Ciebie, tylko w komputer. Dostał rozkazy by nas spowolnić. – Siergiejowi wystarczyło jedno spojrzenie by ocenić, że nikogo nie uda się już wysłać do Lyoko. – Zmiana planów. Wszyscy na górę, szybko!
- Co się tam dzieję? Czemu…
- Musimy inaczej dostać się do Rosji. Jeremy, włącz laptop i każ im już płynąć, bez nas. Musimy stąd uciekać. I niech oni też się pośpieszą, bo za kilka minut cała wyspa wyleci w powietrze.
- Chyba nie zaminowałeś superkomputer?
- Owszem. Za 10 minut pojawi się tu każdy agent Kartaginy jaki jest w Francji, więc musimy uciekać. Natychmiast!
Siergiej poprowadził grupę ku wyjściu z windy. Aelita, William i Odd za pomocą Skida, opuścili Lyoko i wpłynęli w Internet. Tam mieli szukać  specjalnie dla nich przygotowany wirtualny świat z którego Artej i Dmitri mieli ich zmaterializować w swoim bunkrze.
Gdy dotarli już na szczyt Jeremy, Ulrich i Yumi z Siergiejem kierowali się w stronę wyjścia z fabryki.
- Dobrze, że unieruchomiłeś windę Jeremy. – Powiedział Siergiej – Inaczej mogli by nas zaskoczyć a wtedy…
Nie zdążył dokończyć. Zza filara pojawił się agent Kartaginy, Ulrich poznał w nim jednego z tych którzy gonili klon Jeremiego. Oddał dwa śmiertelnie precyzyjne strzały w klatkę piersiową, których siła posłała Siergieja na podłogę. Mimo iż był całkowicie nieprzygotowany na konfrontację, dał radę odpowiedzieć równie celnym strzałem. Wojownicy Lyoko zamarli z przerażenia, dopiero po chwili łamiącym głosem Siergiej wezwał ich do siebie.
- Musicie uciekać… Spróbuję ich spowolnić, ale musicie się śpieszyć.
- Nie możemy Cię tu zostawić – Powiedziała Yumi bliska łez.
- Jesteście inteligentni, dacie sobie radę… Nie możecie ufać nikomu, nie korzystajcie z samolotów, pociągów. Każdy może być podstawionym agentem.  Musicie dostać się do moich przyjaciół na Syberii, oni wam pomogą.
Siergiej wyjął z kieszeni mały kluczyk i przekazał go Ulrichowi.
- Schowajcie się w hotelu, ale jak najszybciej ruszajcie. Nie mogą was namierzyć.
Z oddali było słychać krzyki ludzi, ktoś się zbliżał.
- Biegiem!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 6


Gdy odzyskała przytomność niczego nie mogła dojrzeć przez gęstą zasłonę dymu. Chciała wstać ale jak tylko usłyszała strzały, przypomniała sobie co się stało. Udało jej się dostrzec sylwetkę Siergieja. Wyciągał z płaszcza świece dymną – to dzięki niemu byli niewidoczni dla agentów Kartaginy. Zobaczył, że się ocknęła i podbiegł do niej.
- Szybko, pomóż Yumi. – Siergiej wskazał japonkę, która była przy Oddzie. Ten leżał bez ruchu na brzuchu.
Aelita wyglądała na przerażoną - Co mu się stało?
- Przenieście go ostrożnie do skanerów i zwirtualizujcie.
- Ale przecież… Musimy włączyć powrót do przeszłości!
- To nic nie da. Tylko w formie wirtualnej ma szansę. Musicie mi zaufać, wyślijcie go i jak najszybciej wracajcie z Jeremimim.
Aelita pobiegła do Yumi. W tym czasie Ulrich niezdecydowany siedział za osłoną z pistoletem który dostał od Siergieja. Po drugiej stronie William strzelał na oślep za zasłonę dymu. Podszedł do niego wyciągając własną broń. Widząc jego niezdecydowanie powiedział:
- Nie przejmuj się, że coś im zrobisz, żaden z nich nawet by nie mrugnął, gdyby mógł w ciebie strzelić. Zresztą szansa, że teraz ktoś nas z trafi albo sam dostanie jest zerowa. Chodzi tylko o pokazanie, że jesteśmy uzbrojeni.
- Nie rozumiem, czemu tutaj nie zejdą, jest ich znacznie więcej!
- Mają rozkaz zabezpieczenia fabryki. Nie wiedzą gdzie jest superkomputer, a gdyby ktoś go uszkodził długo by nie pożył.
- No właśnie musimy go zniszczyć! – krzyknął William. – Nie mogą się do niego dobrać.
Siergiej uśmiechnął się krzywo. – Gdybym mógł, cała ta wyspa z fabryką i agentami była by już pod wodą. Ale ktoś potrzebuje komputera jak nigdy dotąd.


Gdy winda zjechała już na poziom superkomputera, Jeremy czekał przy drzwiach. Jak tylko zobaczył Odda zrobiło mu się słabo.
- Widziałem wszystko przez kamery. Musimy włączyć powrót do przeszłości!
- Siergiej zabronił. Mamy wysłać go do Lyoko. – odpowiedziała Aelita.
Yumi nie czekając na odpowiedź wysłała windę na dół. – Szybko Jeremy, wirtualizacja.
Widział przez kamerę jak dziewczyny wkładają Odda do skanera i szybko wracają. On sam zaś zaczął procedurę. Zaskoczyło go, że tak dobrze wszystko pamięta i już po chwili zmaterializował Odda w Kartaginie – pierwszym sektorze jaki mu przyszedł do głowy.
- Co się stało? – Jeremy usłyszał dobrze znany głos Odda. – Jego koledze nic było.
Zobaczył, że Aelita i Yumi są już w windzie i go popędzają.
- Odd, skontaktuje się z tobą z laptopa. Nie odpowiadaj nikomu przez superkomputer.
- Jeremy co to za głupi dowcip? Po co wysłałeś mnie do Lyoko?
Nie odpowiedział tylko wyłączył głośniki, liczył, że w ten sposób ukryje obecność Odda w świecie wirtualnym.



Gdy wrócili na górę strzały ucichły a dym już znikał. Reszta czekała na nich przy windzie. Wycofali się niepostrzeżenie tylnym wyjściem i ruszyli w stronę pustelni.




Zebrali się w Pustelni, nikt nie miał ochoty na rozmowę. Po prostu siedzieli i patrzyli na podłogę w milczeniu. Siergiej biegał od okna do okna by upewnić się, że są bezpieczni. On jako jedyny, nie wydawał się być przybity zaistniałą sytuacją, tak jakby ukrywanie się było dla niego czymś normalnym. Po tym jak upewnił się, że są względnie bezpieczni zabrał głos.
- W porządku, udało nam się… i to wyjątkowo dobrze.
- Co nam się udało? Ścigają nas tajni agenci, Odd został postrzelony…
- Wszyscy żyjemy – Uciął Siergiej – A to spory sukces.
- Trzeba zawiadomić policję. – powiedziała Yumi – Przecież musimy coś zrobić.
Aelita pokręciła głową – Wtedy wszyscy dowiedzieli by się o superkomputerze. Musimy działać sami.
Jeremy w tym czasie spojrzał na Siergieja. – Dlaczego nie pozwoliłeś na powrót do przeszłości? Załatwił by przecież sprawę.
- Niestety nie. Agenci Kartaginy są odporni na takie oddziaływania, wszyscy zostali przeskanowani w centrali przez specjalne urządzenie. Cofnęlibyście czas a oni dopadli by was w 5 minut.
- Więc co teraz mamy robić?
- Jeremy, włącz laptop i spróbuj skontaktować się z Oddem. Chce byście to wszyscy usłyszeli.
Jeremy który całkowicie o tym zapomniał, szybko połączył się i odnalazł Odda, który nie wiedział co się stało. Reszta przywołała mu ostatnie wydarzenia.
- Czyli jak zostanę zdewirtualizowany to…
- Tego nie jestem pewien, ale lepiej nie próbuj. Na razie musisz zostać w Lyoko póki czegoś nie wymyślę. Przynajmniej nie ma już żadnych potworów Xany więc nie masz się czym przejmować.
Siergiej chodził w kółko jakby nie zdecydowany jak ma przekazać tą wiadomość zebranym. W końcu przemówił.
- Wiem, że to może być dla was trudne ale… nie możecie wracać do domu ani do szkoły.
- Co? Ale…
- Na pewno wszystkie te miejsca są już pod obserwacją Kartaginy. Tylko czekają aż się tam pojawicie. Tutaj też nie jest zbyt bezpiecznie.
- Więc mamy się ukrywać? Przecież to niemożliwe…
Siergiej spojrzał po nich. – Wiem o tym. Dlatego trzeba będzie zrobić coś innego. Rozmawiałem z Artejem i Dmitrim. Wszyscy razem uważamy, że nie możecie już wracać, Agenci Kartaginy będą was szukać tak jak mnie czy Hoppera. Dlatego już najwyższy czas zakończyć ich działalność.
- Jaki masz plan? – Spytał William.
- Musimy dokończyć dzieło rozpoczęte przez Franza i tym razem zniszczyć całą Kartaginę. Pamiętacie jak udało mu się ich powstrzymać wiele lat temu?
- Xana - powiedział Jeremy.
- Dokładnie.
- Ale co Xana? O co wam chodzi? – Spytał Ulrich. Xany już nie ma, zniszczyliśmy go.
- No właśnie. Musimy stworzyć Xane na nowo. To chyba jedyny sposób by pozbyć się Kartaginy, inaczej czeka nas życie jak wiódł Franz Hopper.


Nastała krótka cisza, gdzie każdy zastanawiał się nad wagą tych słów. Zrozumieli, że wracają do akcji choć nie do końca w takiej formie jak w Lyoko.
- Dacie radę sami przywrócić Xane do życia Einstainy? – Spytał Odd, którego pobyt w pustym Lyoko zaczynał nudzić.
Jeremy pokręcił głową. – Nawet z notatkami Hoppera nie ma szans by nam się udało… może za 100 lat, ale nie mamy tyle czasu. Zresztą nie mamy gdzie pracować fabryka jest zajęta a bez superkomputera…
- Dlatego wszyscy musimy przenieść się do Rosji. – Wtrącił się Siergiej. -  Z pomocą Dmitriego i Arteja stworzycie ten program i będziecie w bezpiecznym miejscu.
- Przecież nie możemy wszyscy nagle wyjechać gdzieś na syberyjskie zadupie!
- Faktycznie, nie możecie. Musicie chyba, że chcecie się pożegnać z tym światem. – Siergiej puścił ten komentarz Williama. Ale nie mam mowy o samolotach, pociągach… Wszystko będzie obstawione przez agentów. Do bunkra musimy dostać się inaczej.
- A więc? Autostopem czy furmanką?
- Użyjemy skanerów superkomputera. Dmitry wspominał o tym pomyśle niedawno. Za ich pomocą w kilka chwil dostaniemy się do schronu.
- Tyle, że teraz cały ten teren jest kontrolowany przez agentów i raczej nie pozwolą nam tak po prostu tam wejść…
- Dlatego zaatakujemy. Jeszcze dziś w nocy, gdy nie będą w ogóle spodziewać się tego. Użyjemy skanerów a po drodze zniszczymy superkomputer. Gdy będziemy na miejscu z pomocą moich przyjaciół stworzycie program który raz na zawsze powstrzyma Projekt Kartagina. Lepiej się szykujcie bo to będzie długa noc...