Odd
podbiegł do drzwi, zamknął je na klucz i przewrócił szafę z ubraniami. Nakazał
zgasić światła i zasłonić okno. Inni spojrzeli na niego z niedowierzaniem.
- Co tak stoicie?! Ulrich pomóż mi to przesunąć, musimy się tu
zabarykadować. To apokalipsa zombie!
- Nie przesadzaj Odd… To wszystko da się na pewno racjonalnie
wyjaśnić…
- Ciekawe jak? Wirus, Wojsko, Kwarantanna… Sissi musiała w jakiś
sposób zarazić się pierwsza. Ugryzła Emily… Nie możecie pozwolić dać się ugryźć
ani podrapać!
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- Co, filmów o zombie nie oglądacie?
- Odd, nie ma żadnych zombie, to po prostu… - Jeremy nie wiedział
co powiedzieć.
Cała sytuacja wydawała się strasznie abstrakcyjna, ale po chwili
wszyscy zaczęli wykonywać polecenia Odda, nikt nie mógł zebrać myśli.
Na korytarzu co jakiś czas było słychać czyjeś kroki i dźwięk
trzaskanych drzwi, wyglądało na to, że większość osób również postanowiła
zamknąć się w pokojach i nie wychodzić. Ulrich powiedział bardziej do siebie
niż do innych, że musi zadzwonić do Yumi. Brak zasięgu. Jeremy próbował
połączyć się z internetem ale również jemu to się nie udało. Wyglądało na to,
że byli odcięci od świata.
- Boję się... - szepnęła Aelita.
- Wszystko będzie dobrze - próbował pocieszyć ją Jeremy. - Dobrze,
że jest tu wojsko, na pewno zaraz opanują sytuację i jak zobaczą, że jesteśmy
zdrowi, zabiorą nas stąd.
W tym momencie usłyszeli przeraźliwy huk i dźwięk łamanego drewna.
Następnie czyjś krzyk. Ulrich podbiegł do judasza i zobaczył szybko biegnącą
postać przez korytarz.
- Okno! - Krzyknął do pozostałych!
Ci natychmiast odsunęli zasłony i z daleka zobaczyli biegnącego
korytarzem ucznia. Nie mogli rozpoznać kto to jest ale na pewno jeden z
młodszych klas. Po chwili ujrzeli przed kim uciekał. Był to nauczyciel sztuki
Gustave Chardin. Poruszał się na czworaka niczym pająk, z prędkością której nie
powstydził się Jim, za swoich najlepszych lat. Uczeń biegł w stronę głównego
wyjścia z budynku, gdzie paręnaście minut wcześniej Emily ugryzła szkolną
pielęgniarkę. Krzycząc coś niezrozumiałego wybiegł przez drzwi na zewnątrz,
Gustave był tuż za nim. Nagle ucichł, padając na ziemię. Przynajmniej 4
wojskowych otworzyło ogień w jego stronę oraz nauczyciela, nie przestając
strzelać dopóki nie upewnili się, że żaden z nich już nie wstanie. Momentalnie
pojawiło się dwóch innych żołnierzy którzy przeciągnęli ciała do pobliskiej
ciężarówki.
Aelita zaczęła płakać, wszyscy Wojownicy byli w szoku. Z megafonu
można było usłyszeć:
-...Nikt nie może opuścić…
Po kilku minutach siedzenia w ciszy, przerywanej szlochaniem,
Ulrich zabrał głos.
- Musimy się stąd wydostać… Nie możemy tu zostać.
- Świetny plan stary. A może powiesz jak? Jakbyś nie zauważył
siedzimy w szklanej bańce, a do głównego wyjścia nie radzę się zbliżać.
- Zastanówmy się na spokojnie. Musi gdzieś być jakieś inne wyjście.
- W piwnicy - powiedziała cicho Aelita.
- Skąd wiesz?
- Podczas jednego z ataków Xany, korzystaliśmy z tego przejścia z
Yumi. Można tam dostać się do kanałów.
- Nie powinniśmy się stąd ruszać - zaprotestował Odd. - Na
korytarzu jest niebezpiecznie. Zostańmy tutaj i poczekajmy na pomoc.
- Pomoc od kogo? Widziałeś do czego zdolni są Ci żołnierze.
Zresztą dziwne jest to, że nie mają żadnych oznaczeń.
Po krótkiej naradzie grupa postanowiła powoli i po cichu dostać się
do piwnicy. Ulirich z Oddem zlikwidowali prowizoryczną barykadę, otworzyli
drzwi i zajrzeli na korytarz. Było pusto, i gdyby nie licząc małych czerwonych
plam krwi na podłodze mogłoby się wydawać, że wszystko jest ok.
- Czysto, idziemy - powiedział Ulrich.
Szedł przodem, za nim Odd, Jeremy i na końcu Aelita. Po paru
metrach doszli do pokoju w którym były wyważone drzwi. Tam musiał ukrywać się
młodszy uczeń którego próbował dopaść nauczyciel sztuki. Bez większych problemów
udało im się dotrzeć do klatki schodowej. Od tego momentu nie było jednak już
tak łatwo.
- Gówno! - przeklął cicho Ulrich - Drzwi do piwnicy są zamknięte.
- To co robimy teraz?
- W gabinecie dyrektora powinny być jakieś klucze - zauważył
Jeremy.
- To na drugim piętrze. Dobra chodźmy powoli.
Ruszyli schodami na górę, tymczasem dokładnie na przeciwko nich po
drugiej stronie przy głównych drzwiach pojawiła się trójka żołnierzy. Widać
było, że podchodzą do folii i szykują się do wejścia na teren szkoły. Ulrich
ruchem ręki kazał wszystkim się pośpieszyć, licząc, że ich nie zauważyli.
Zbliżali się do gabinetu dyrektora. W połowie drogi na korytarzu
nie działało światło. Ulrich spojrzał na sufit. Lampy były rozbite, z każdym
krokiem starał się unikać rozbitego szkła.
Kadr z filmu "REC 2" |
- Jest gabinet - powiedział cicho.
W momencie gdy już miał wyciągnąć dłoń na klamkę, kątem oka
dostrzegł dziwny ruchomy cień nad sobą. Podniósł głowę do góry i ujrzał Emily.
Trzymała się rozbitej lampy na suficie i z przerażającym sykiem puściła się
lądując dokładnie na plecach Ulricha. Ten krzyknął padając na ziemię,
równocześnie próbując zrzucić ją z siebie. Na szczęście Odd przytomnie chwycił
pierwszy ciężki przedmiot jaki miał pod ręką czyli gaśnicę i z całej siły
uderzył w Emily. Ta oszołomiona spadła z Ulricha i potoczyła się parę metrów
dalej.
- Szybko do środka! - Aelita i Jeremy pomogli wstać Ulrichowi i
wszyscy wbiegli do gabinetu dyrektora. Odd momentalnie zaczął pchać biurko w
stronę drzwi, Aelita i Jeremy mu pomogli.
- Ulrich, żyjesz? - Spytał Odd
- Tak, dzięki… - Gdyby nie ty…
- Pokaż plecy, czy cię nie ugryzła.
- Nie, nic mi nie jest.
Odd przyjrzał się i odetchnął z ulgą, ale momentalnie zamarł, jak
zobaczył rękę Ulricha i ślady pazurów. Ulrich to zauważył ale nim zdążył
cokolwiek odpowiedzieć, z szafy w gabinecie rozległ się głośny dźwięk, jakby
coś w środku spadło. Ktoś lub coś ukryło się w środku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz