piątek, 10 kwietnia 2020

Aurora Rozdział 2

Odd podbiegł do drzwi, zamknął je na klucz i przewrócił szafę z ubraniami. Nakazał zgasić światła i zasłonić okno. Inni spojrzeli na niego z niedowierzaniem.
- Co tak stoicie?! Ulrich pomóż mi to przesunąć, musimy się tu zabarykadować. To apokalipsa zombie!
- Nie przesadzaj Odd… To wszystko da się na pewno racjonalnie wyjaśnić…
- Ciekawe jak? Wirus, Wojsko, Kwarantanna… Sissi musiała w jakiś sposób zarazić się pierwsza. Ugryzła Emily… Nie możecie pozwolić dać się ugryźć ani podrapać!
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- Co, filmów o zombie nie oglądacie?
- Odd, nie ma żadnych zombie, to po prostu… - Jeremy nie wiedział co powiedzieć.
Cała sytuacja wydawała się strasznie abstrakcyjna, ale po chwili wszyscy zaczęli wykonywać polecenia Odda, nikt nie mógł zebrać myśli.
Na korytarzu co jakiś czas było słychać czyjeś kroki i dźwięk trzaskanych drzwi, wyglądało na to, że większość osób również postanowiła zamknąć się w pokojach i nie wychodzić. Ulrich powiedział bardziej do siebie niż do innych, że musi zadzwonić do Yumi. Brak zasięgu. Jeremy próbował połączyć się z internetem ale również jemu to się nie udało. Wyglądało na to, że byli odcięci od świata.
- Boję się... - szepnęła Aelita.
- Wszystko będzie dobrze - próbował pocieszyć ją Jeremy. - Dobrze, że jest tu wojsko, na pewno zaraz opanują sytuację i jak zobaczą, że jesteśmy zdrowi, zabiorą nas stąd.
W tym momencie usłyszeli przeraźliwy huk i dźwięk łamanego drewna. Następnie czyjś krzyk. Ulrich podbiegł do judasza i zobaczył szybko biegnącą postać przez korytarz.
- Okno! - Krzyknął do pozostałych!
Ci natychmiast odsunęli zasłony i z daleka zobaczyli biegnącego korytarzem ucznia. Nie mogli rozpoznać kto to jest ale na pewno jeden z młodszych klas. Po chwili ujrzeli przed kim uciekał. Był to nauczyciel sztuki Gustave Chardin. Poruszał się na czworaka niczym pająk, z prędkością której nie powstydził się Jim, za swoich najlepszych lat. Uczeń biegł w stronę głównego wyjścia z budynku, gdzie paręnaście minut wcześniej Emily ugryzła szkolną pielęgniarkę. Krzycząc coś niezrozumiałego wybiegł przez drzwi na zewnątrz, Gustave był tuż za nim. Nagle ucichł, padając na ziemię. Przynajmniej 4 wojskowych otworzyło ogień w jego stronę oraz nauczyciela, nie przestając strzelać dopóki nie upewnili się, że żaden z nich już nie wstanie. Momentalnie pojawiło się dwóch innych żołnierzy którzy przeciągnęli ciała do pobliskiej ciężarówki.
Aelita zaczęła płakać, wszyscy Wojownicy byli w szoku. Z megafonu można było usłyszeć:
-...Nikt nie może opuścić…
Po kilku minutach siedzenia w ciszy, przerywanej szlochaniem, Ulrich zabrał głos.
- Musimy się stąd wydostać… Nie możemy tu zostać.
- Świetny plan stary. A może powiesz jak? Jakbyś nie zauważył siedzimy w szklanej bańce, a do głównego wyjścia nie radzę się zbliżać.
- Zastanówmy się na spokojnie. Musi gdzieś być jakieś inne wyjście.
- W piwnicy - powiedziała cicho Aelita.
- Skąd wiesz?
- Podczas jednego z ataków Xany, korzystaliśmy z tego przejścia z Yumi. Można tam dostać się do kanałów.
- Nie powinniśmy się stąd ruszać - zaprotestował Odd. - Na korytarzu jest niebezpiecznie. Zostańmy tutaj i poczekajmy na pomoc.
- Pomoc od kogo? Widziałeś do czego zdolni są Ci żołnierze. Zresztą dziwne jest to, że nie mają żadnych oznaczeń.
Po krótkiej naradzie grupa postanowiła powoli i po cichu dostać się do piwnicy. Ulirich z Oddem zlikwidowali prowizoryczną barykadę, otworzyli drzwi i zajrzeli na korytarz. Było pusto, i gdyby nie licząc małych czerwonych plam krwi na podłodze mogłoby się wydawać, że wszystko jest ok.
- Czysto, idziemy - powiedział Ulrich.
Szedł przodem, za nim Odd, Jeremy i na końcu Aelita. Po paru metrach doszli do pokoju w którym były wyważone drzwi. Tam musiał ukrywać się młodszy uczeń którego próbował dopaść nauczyciel sztuki. Bez większych problemów udało im się dotrzeć do klatki schodowej. Od tego momentu nie było jednak już tak łatwo.
- Gówno! - przeklął cicho Ulrich - Drzwi do piwnicy są zamknięte.
- To co robimy teraz?
- W gabinecie dyrektora powinny być jakieś klucze - zauważył Jeremy.
- To na drugim piętrze. Dobra chodźmy powoli.
Ruszyli schodami na górę, tymczasem dokładnie na przeciwko nich po drugiej stronie przy głównych drzwiach pojawiła się trójka żołnierzy. Widać było, że podchodzą do folii i szykują się do wejścia na teren szkoły. Ulrich ruchem ręki kazał wszystkim się pośpieszyć, licząc, że ich nie zauważyli.
Zbliżali się do gabinetu dyrektora. W połowie drogi na korytarzu nie działało światło. Ulrich spojrzał na sufit. Lampy były rozbite, z każdym krokiem starał się unikać rozbitego szkła.
Kadr z filmu "REC 2"
- Jest gabinet - powiedział cicho.
W momencie gdy już miał wyciągnąć dłoń na klamkę, kątem oka dostrzegł dziwny ruchomy cień nad sobą. Podniósł głowę do góry i ujrzał Emily. Trzymała się rozbitej lampy na suficie i z przerażającym sykiem puściła się lądując dokładnie na plecach Ulricha. Ten krzyknął padając na ziemię, równocześnie próbując zrzucić ją z siebie. Na szczęście Odd przytomnie chwycił pierwszy ciężki przedmiot jaki miał pod ręką czyli gaśnicę i z całej siły uderzył w Emily. Ta oszołomiona spadła z Ulricha i potoczyła się parę metrów dalej.
- Szybko do środka! - Aelita i Jeremy pomogli wstać Ulrichowi i wszyscy wbiegli do gabinetu dyrektora. Odd momentalnie zaczął pchać biurko w stronę drzwi, Aelita i Jeremy mu pomogli.
- Ulrich, żyjesz?  - Spytał Odd
- Tak, dzięki… - Gdyby nie ty…
- Pokaż plecy, czy cię nie ugryzła.
- Nie, nic mi nie jest.
Odd przyjrzał się i odetchnął z ulgą, ale momentalnie zamarł, jak zobaczył rękę Ulricha i ślady pazurów. Ulrich to zauważył ale nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, z szafy w gabinecie rozległ się głośny dźwięk, jakby coś w środku spadło. Ktoś lub coś ukryło się w środku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz