niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 2


Słońce chowało już się za drzewami a w pokoju robiło się coraz ciemniej, mimo to Jeremy wciąż nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Chodził w kółko z rezygnacją i znużeniem. Siadł przy biurku włączył komputer, ale już po chwili znowu wstał. Poczuł nagłą potrzebę wyjść z pokoju, nie mógł już w nim wytrzymać. Wyszedł na korytarz i dopiero wtedy zdał sobie sprawę jak już jest późno i, że nie powinien włóczyć się po internacie o tej porze.  Było cicho i spokojnie. O wiele za spokojnie.
Wrócił do pokoju i opadł na łóżko. Nigdy wcześniej nie pomyślałby, że kiedyś dopadnie go coś takiego jak teraz. Gdy XANA stanowił zagrożenie nie miał czasu na nic. Ciągle musiał pracować nad jakimś zadaniem – Materializacja Aelity, Pozbycie się wirusa Aelity, Materializacja Hoppera, Pozbycie się XANY. Teraz czuł się roztrzęsiony i nie wiedział, co ma robić. Miał dziwne wrażenie, że przyjaciele się od niego oddalili. Rzadko ze sobą rozmawiali, każdy z nich poszedł w swoją stronę. Najbardziej bolało go, że również Aelita spędza z nim mniej czasu a więcej z koleżankami.
Wygląda więc na to, że wszystko wróciło do normy.  Znów stał się klasowym geniuszem bez choćby jednego przyjaciela. Momentami myślał nawet o tym by jeszcze raz w tajemnicy uruchomić superkomputer i spróbować odnaleźć jakieś ślady świadczące o tym, że Franz Hopper jednak przeżył. 18 Kwietnia ostatecznie pokonali XANE, płacąc jednak wysoką cenę. Ojciec Aelity poświęcił się dla córki by w końcu mogła zacząć normalnie żyć bez ciągłego strachu o przyszłość.
Jeremy początkowo myślał, że pomysł poszukiwań ojca spodobałby się Aelicie, ale ostatecznie tylko dałby jej fałszywą nadzieję. Zresztą wiedział, że Aelita nie jest głupia i tak samo jak on wie, że Hopper nie mógł przeżyć. Myślał o tym jeszcze przez długi czas nawet nie zauważając, kiedy zapada w sen.



Aelita siedziała na ławce na błoniach. Mijało ją sporo uczniów, którzy chcieli spędzić sobotnie przedpołudnie z dala od murów szkoły. Pojawiła się też Sisi, która tylko z pogardą spojrzała w jej stronę. Hervé i Nicolas posłusznie dreptali za nią. Ich nowa koleżanka krótko się z nimi trzymała. Po tygodniu wszystko wróciło do poprzedniego stanu. W końcu niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.
Zobaczyła Yumi i uśmiechnęła się. Japonka odpowiedziała tym samym i usiadła koło niej.
- Cieszę się, że przyszłaś Yumi. Pewnie jesteś zajęta i tylko zawracam Ci głowę.
- No co ty, przynajmniej miałam jakiś pretekst żeby wyrwać się z domu. Hiroki ciągle mi przeszkadza, wiesz jaki on jest. No to o czym chciałaś pogadać?
Aelita spojrzała przed siebie. Zobaczyła w oddali Milly i Tamiye, które dorwały jakiegoś nieszczęśnika na wywiad.
- Sama nie wiem jak to powiedzieć. Chodzi o Jeremiego. Ostatnio…
- Wydaje się być dziwny i zagubiony? Tak, też to zauważyłam. Powinnaś z nim porozmawiać.
- Próbowałam, ale on ciągle się wykręca i mówi, że chce pobyć sam. Martwię się o niego… O nas. Wydaje mi się, że już mu na mnie nie zależy. Że nie zależy mu już na niczym.
- Znasz Jeremiego. Myślę, że po prostu uważa, że bez superkomputera i XANY jest już niepotrzebny. Za niedługo mu przejdzie.
- Pewnie masz rację, spróbuje z nim porozmawiać. A co u ciebie?
Yumi zaczerwieniła się lekko i powiedziała.
- Jakoś leci… William mnie zaprosił na wieczór… Nie chciałam w sumie wcale iść, ale nie odpuszczał, więc w końcu się zgodziłam.
- Chciałabym by Jeremy mnie gdzieś zaprosił… A co z…
- Z Ulrichem? Znasz go. Gdyby tylko się dowiedział wściekłby się, zresztą… William mnie już nie interesuje. Nawet dobrze, że się zgodziłam, wyjaśnimy sobie kilka spraw.
- A Ulrich?
- Co?
Aelita zaśmiała się.
- Nie powiedziałaś, co z nim, ale jak nie chcesz mówić…
- Między nami… To skomplikowane.  Ale wiesz co? Mam pomysł. Powinniśmy wszyscy się razem spotkać. Każdemu dobrze to zrobi.
- W sumie, czemu nie.
- To dawaj do środka. Chłopaki pewnie są u siebie.



- Odd, możesz uciszyć tego kundla? Bo zaraz ja to zrobię!
- A w czym Ci on przeszkadza?
- W tym, że ciągle na mnie szczeka i nie mogę się skupić!
- Widać ma jakiś powód. Nie podjadłeś mu przypadkiem karmy?
- Nie jestem tobą, żeby jeść psie żarcie!
Ulrich wstał z krzesła i udał, że daje kopniaka Kiwiemu. Pies uciekł na łóżko Odda, cicho warcząc.
- Jakbyś go uderzył to ja uderzyłbym ciebie!
Ulrich wrócił do matematyki. Próbował się uczyć, ale głowę zaprzątały mu inne myśli. Myślał o Yumi. Ostatnio spędzał z nią dużo czasu na treningach. Wszystko między nimi dobrze się układało, ale ciągle między nimi stał William. Ulrich był pewien, że po tym jak udało im się sprowadzić go na ziemię Yumi straci nim zainteresowanie. Może i tak było, ale William nie stracił zainteresowania Yumi. I nie wiedział co z tym zrobić.
- Odd, co sądzisz o Williamie?
- A co konkretnie?
- No… Czy jest fajniejszy ode mnie?
Odd spojrzał na Ulricha znad książki i wybuchł śmiechem.
- No wiesz. Na Williama Kiwi przynajmniej nie szczeka.
- Dzięki Odd. Zresztą, od kiedy ty czytasz książki?
- Od kiedy poznałem Emmę.
- Kogo?
- Emmę. To taka inteligentna dziewczyna z 8 klasy. Powiedziała mi, że uwielbia czytać książki.
Ulrich spojrzał kpiąco na kolegę.
- Jesteś żałosny Odd.
- Nie bardziej niż ty.
Rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Weszła Aelita i Yumi.
- Siemano dziewczyny! Przyszłyście odwiedzić Odda wspaniałego?
- Po części. Widzieliście Jeremiego?
Ulrich się zastanowił.
- Ostatnio to chyba w piątek na lekcjach. Dziwnie coś ostatnio się zachowuje.
Byłyśmy przed chwilą w jego pokoju. Drzwi są otwarte, ale nigdzie go nie ma. Ma wyłączony telefon. Martwię się trochę.
Odd odłożył książkę i się rozprostował.
- Eee tam. Pewnie jest przepracowany i poszedł gdzieś odpocząć. Mnie to ciągle dopada.
Znów ktoś zapukał do drzwi, nie czekał na odpowiedź tylko od razu wszedł. Jeremy.
- O Einstain! Właśnie o tobie gadaliśmy.
Aelita wyraźnie się uspokoiła. 
- Jeremy co się dzieję? Martwimy się o ciebie. Gdzie byłeś?
Jeremy próbował chwycić oddech, dyszał ciężko. Po chwili dał radę powiedzieć.
- Dobrze, że wszyscy tu jesteście. Byłem w fabryce i odkryłem coś niesamowitego!

2 komentarze:

  1. No wreszcie ktoś poruszył wątek kartaginy na fandomie. Oprócz starego Czasu Kartaginy z forumcodelyoko.pl nie ma prawie żadnych fików poruszających kwestie Kartaginy. Na pewno będę regularnie czytał twoje rozdziały i komentował w miarę możliwości. Co do samych rozdziałów to podoba mi się wprowadzenie ruskich do fabuły(rzygam już wprowadzaniem OC z amerykańskim rodowodem, którzy nagle zaczynają chodzić do Kadic). Mam tylko dwa pytania co do fabuły.
    1)Skąd zamieszany w projekt Kartaginy superkomputer znajdujący się na rosyjskim zadupiu? Projekt Kartagina powstawał pod koniec zimnej wojny i był( według mnie) projektem pod kontrolą NATO lub podobnej organizacji zwalczającej komunizm.
    2) Nie powinno być przypadkiem "Dmitrij" zamiast "Dmitri" ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. O ile się nie mylę to Kartagina była projektem wojskowym, system zakłócającym komunikację wroga. Tak czy inaczej została sprywatyzowana i nie jest już pod żadną kontrolą organizacji rządowych. Prowadzi ją prywatny inwestor który ma zupełnie inne zamiary od tych pierwotnych.
      Co do superkomputera to jest to jedynie pierwotna i niedokończona wersja tego z fabryki. Zbudowali go Dmitri, Artej i Hopper gdy wszyscy jeszcze pracowali w Kartaginie. Gdy Hopper zniknął, sami nie byli w stanie go dokończyć. Po tym jak i oni odeszli zabrali go ze sobą w bezpieczne miejsce. Hopper zaś w Francji zbudował ulepszoną i działającą wersję. Postaram się to wszystko jakoś sensownie wyjaśnić w następnych rozdziałach.
      2. Dużo jest wersji tego imienia, choć najpopularniejsza to właśnie ''Dmitrij''. Jednak jest to celowy zabieg, tak jak zamiana ''Artem'' na ''Artej''. Taka mała zmiana końcówek ;)

      Usuń